środa, 17 lutego 2016

Hej! Coś ode mnie☺
Stuk, stuk, stuk - dziwne dźwięki dobiegały z kuchni, jakby ktoś pukał w szybkę. Wstałam z łóżka,nieco zaspana przetarlam oczy,nadstawilam uszu,bo dźwięk znów dał o sobie znać.. - O co chodzi?-założywszy kapcie poczlapałam z poranną 'werwą' do kuchni. - Nie,to nie dzieje się na prawdę-mówiłam do samej siebie patrząc,jak drewniany kotek wdrapuje się swoimi porcelanowymi nóżkami po ściance mojego kubka. Biały,czarny,biały...stopniowo pokonywał poziome pasy,jakie zdobiły kubek do kawy.Niczym artysta pianista- kot grał swoimi botkami z porcelany na biało-czarnych klawiszach. Oniemiałam. Patrzyłam na niego,ale kocur mnie nie widział.Stuk,Stuk,stuk,podreptał jeszcze wyżej,jeszcze wyżej i...zniknął. Czekałam na rozwój akcji. Przetarlam oczy jeszcze raz,może to mi się tylko wydawało- zaczęłam zastanawiać się i ruszyłam w stronę stołu,na którym stał mój kubek. Szłam...szłam...nie! To za dużo powiedziane. Zakradałam się na palcach,byleby nie spłoszyć kotka.Powoli,powolutku,byłam coraz bliżej niego. Już wyciagałam rękę żeby wziąć kubek i zajrzeć,czy ten kot naprawdę schował się do środka - resztki zdrowego rozsądku zdawały się upominać o siebie! Nagle,zanim zdołałam pochwycić ucho od kubka,kot wystawił swoją główkę z pasiastego kubka i z promiennym uśmiechem,powiedział: - Miauuu,weź proszę te okulary,mrrrrrr. Są zaczarowane! Gdy je założysz,wszystko w koło będzie piękniejsze. Jeśli masz ochotę na przeżycie wspaniałej przygody i spotkanie cudownych ludzi,załóż!Załóż je czym prędzej! Nie pożałujesz!! -powiedział do mnie kocur z porcelanowymi nóżkami. -Dddobrze - wyjąkałam nieśmiało -poproszę. Kot zeskoczył zwinnie na swoje cztery,porcelanowe łapy i podał mi okulary. - Załóż- poprosił grzecznie i spokojnie. Założyłam..nagle wszystko zniknęło,kuchnia,kubek i kot. A ja? A ja obudziłam się ze snu,a we mnie wtulone dzieci. Jaś trzymał w ręce "przygody Pimpusia Sadełko". Oj,kocie,ależ mi figla spłatałeś! I wiecie co? Miał rację! Z chwilą gdy założyłam okulary świat był na prawdę piękny i byli ze mną najwspanialsi ludzie-moje dzieci!!

niedziela, 14 lutego 2016

Ile lat??

Dwa lata mnie nie było./
Szok! Teraz wracam, nie wiem na jak długo i z czym (szydełko, aniołki, foto???), ale wracam, bo mam na to chęć!! Ogromną, ,, przecież zawsze pisałam - wiersze, pamiętnik coś zawsze pisałam, nagle poczułam pustkę...
tak jak zawsze czytałam mnóstwo książek, nagle poczułam pustkę....
i wiem - nie tłumaczę się trójką dzieci, pracą, nie!! wiem, że da się to wszystko pogodzić - bo niby kazał mi ktoś oglądać tę cholerną tv???? a właśnie! trzeba było coś poczytać, ale...leń mnie napadł, nie mówiąc o chorobie..
Film trochę pomógł:)
ale pisać mi się zachciało, to piszę..

a może wkleję i zdjęcie jakieś??




wtorek, 25 lutego 2014

Pierwszy wiosenny spacer

Wszystko pięknie, słonko świeciło, dzieci uśmiechnięte i zadowolone biegały po parku, a jednak coś nie grało...to ja... moje zmęczenie, przemęczenie, przesilenie wiosenne? aaa wszystko po trochu. Właściwie to żartowałam sobie ostatnio do mojego męża, że "chyba się sypię"... ale coś w tym jest. Dźwignęłam ciężar i nagle strzeliło mi coś w plecach, cały czas mam chore gardło i nie mogę wyjść z przeziębienia. Ostatni raz taki spadek odporności miałam w szkole podstawowej. Okropność!!!!! Nie znoszę takiego stanu rzeczy, bo jestem potrzebna dzieciom i nie mogę chorować! A jednak dopada mnie co chwila jakiś natrętny paskudny wirus. ---> lekarstwa, syropy, płukanie gardła, aspiryna, co tylko mogę!!!!!!!!!!! No i co ? Znika na jakiś czas, po czym znów powraca! Może do wiosny (tej pięknej słonecznej) uda się go pokonać! ;-)
Ale ok, dobrze, kończę o negatywnych sprawach.
Wracam do spacerku niedzielnego:)
Mam kilka fotek, które co nieco pokażą Wam naszą niedzielę w parku:)








A tu Babcia jedzie z Marysieńką:) Oooo! Widzicie szydełkowy kocyk?? Ślicznie...
Aha..i jeszcze chciałam pokazać początek  nowego kocyka, który obecnie szydełkuję:





... i jak?...
(.'')

czwartek, 20 lutego 2014

Wiosna??

Idzie pomalutku WIOSNA:))))))))))))
Niektórzy może i narzekają na pogodę: "Co to za zima była???", "W lutym wiosna???" :////
Ja jednak mimo wszystko cieszę się z tego, bo:
- nie trzeba już odśnieżać auta!
- nie trzeba nosić tylu warstw na sobie!
- coraz bliżej wiosna!!!!
Ten ostatni argument jest najważniejszy, bo wraz z wiosną zacznie się jazda na rowerku, słoneczne dni, zabawa w ogrodzie i mnóstwo pięknych kwiatów:)))))
Spójrzcie na ten fotograficzny kolaż - za tym tęsknię...

 
 

Wspaniałe wiosenne kolorki, zdjęcia robione w słoneczny dzień. Ale spokojnie - już niedługo zawitają do nas takie właśnie nastrajające optymizmem dni:) jak zeszłej wiosny! Te śliczne żonkile kupiłam w zeszłym roku w maju, a w tym roku już są w sklepach - widzieliście??? Bo ja tak. Koniecznie muszę kupić je i w tym roku, żeby w domu zrobiło się bardziej kolorowo:-)

środa, 19 lutego 2014

Czapeczka dla małej dziewczynki

Ostatnio pokazałam Wam różową czapeczkę, a dziś chciałam zaprezentować białą. Och i ach - tak bardzo moja Malutka mi się w niej podoba :o) a i ona nie narzeka na mamusine dzieło na głowie ;)))
Projekt, to prosty schemat, który już ostatnio dla Was linkowałam, ale dla przypomnienia: ****
Jeśli dam radę, to narysuję ten schemat i go zamieszczę na blogu:)



 
I jak Wam się Niunia podoba? Czapeczka ta jest prosta,  choć wzbogacona od pewnego momentu robótki wzorem muszelek. Dzięki czemu jest śliczna:-)



Pozdrawiam!!!!

niedziela, 9 lutego 2014

Come back :o)

Witajcie wszyscy!
Ale się cieszę, że znalazłam ciut czasu, żeby znowu coś do Was napisać i..oczywiście pokazać moje ostatnie dokonania (a i kilka zaległych również). Bardzo chciałabym znaleźć trochę czasu również na to, aby zrobić dla Was kilka kursów. Obiecuję, że jak tylko moje dzieci wychorują się, a ja usiądę do komputera, to stworzę kursy:
1. Jak zrobić wzór fali i np. wykorzystać go szydełkując kocyk (taki, jak mój).
2. Jak zrobić prosty zimowy komin (ja swój już mam- piękny w musztardowym kolorze:)

Na razie takie mam plany:)
A dziś zaległe moje dokonania. Po pierwsze czapeczki dla mojej córeczki:)
Pamiętacie, jak kiedyś pokazywałam Wam różową czapeczkę ze ślicznym ażurowym wzorkiem. Czapeczka ta zrobiona jest na bazie tutorialu z blogu pewnej przesympatycznej Uli:) Prosto i szybko szydełkuje się taką czapeczkę, zwłaszcza, że robiłam ją na malutką główkę :)
Wyszła tak:
 
i jak Wam się podoba? Marysi chyba się spodobała:)))))
 
Do zobaczenia niebawem:)
Katarzynka

piątek, 20 września 2013

Deszcz jesienny




Jesień już tuż tuż, a jesień kojarzy mi się właśnie z tym wierszem Leopolda Staffa "Deszcz jesienny".
 
 
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny
I pluszcze jednaki, miarowy, niezmienny,
 Dżdżu krople padają i tłuką w me okno…
Jęk szklany… płacz szklany… a szyby w mgle mokną
I światła szarego blask sączy się senny…
O szyby deszcz dzwoni, deszcz dzwoni jesienny…
 
 
Co jeszcze kojarzy mi się z jesienią? Spacery wśród szeleszczących pod nogami liści. Kolorowe drzewa, zbieranie jabłek w ogrodzie. Robienie ludzików z kasztanów i zapałek - to oczywiście skojarzenie z dzieciństwa, które teraz we wspomnieniach wraca - teraz, gdy mam komu o nich opowiadać. Moi chłopcy są spragnieni opowieści z mamusi i tatusia dzieciństwa:) Też tak macie? Też to czujecie....kurcze, ale starzy jesteśmy;) Jak zaczynamy wspominać z rozrzewnieniem pewne sytuacje z dzieciństwa, oznacza to , że się starzejemy..niestety:-)
 W domu wszyscy chorzy, także dziś piekę ciasto, aby choć trochę osłodzić co niektórym życie:)
Choć sama kichająca jestem:(

Buziaki dla wszystkich przeziębionych...i tych zdrowych też;)


 


Buziaki
Kasia

środa, 31 lipca 2013

Szydełkowy bieżnik

Jak Wam się podoba??? Według mnie jest śliczny:) Idealny pod cukiernicę mojej mamy. Bardzo podobają mi się tego typu serwety, ale wiecie co? Tęsknię troszkę do kolorowych kocyków, szydełkowych maskotek itp. Tylko w lecie, kiedy jest słońce nie bardzo chce mi się pracować z ciepłą wełną - to już zbyt dużo ciepła jak naraz;) Także to musi poczekać!
 
 

 
 
Mam ochotę pochwalić się Wam moją córcią, która skończyła już 3 tygodnie:)))))) Już mam mnóstwo zdjęć, ale wiecie co? Gdyby nie to, że na chwilę mąż zabrał naszych synków do ogrodu, to pewnie nawet nie napisałabym tego posta...serio, czasu nie mam w ogóle. Pewnie większość z Was to zna  kochane mamusie - karmienie, karmienie i jeszcze raz karmienie!!! Choć z pokarmem jest tak, że im więcej stresu, tym pokarmu mniej...a u mnie ostatnio ciut stresik był - sam poród jakby nie było jest mocno emocjonującym przeżyciem i nie lada wyzwaniem, ale do tego doszły jeszcze inne sprawy. No nic, jak to powiedziała położna - nie przejmować się, co ma być to będzie! No więc tego się trzymam. Cieszę się, że moi synkowie zaakceptowali malutką, i że nie ma żadnych sporów między nimi - aaa słyszałam mnóstwo opowieści dziwnej treści o tym, jak to przychodzi noworodek do domu i jak na niego reaguje rodzeństwo. Zazwyczaj jak się nasłucham i już zaczynam sobie wyobrażać tego typu sytuacje, okazuje się, że wcale nie było się czego bać i że jest zupełnie w porządku! Także najlepiej nie przejmować się na zapas. Czy Wy też tak macie?
 
 
Pozdrawiam wszystkich:))))
Katarzynka
 

wtorek, 2 lipca 2013

Serwety cd

Witajcie kochani,
dzieje się dzieje. Na prawdę, czasem też tak macie, że już wszystkiego jest po kokardkę???
Ojjjjjjjjj, a ja 'siedzę' na walizce, bo lada moment dołączy do nas kolejny członek rodziny. Tak sobie myślę czasem, że chyba będzie to całkiem zaradna panienka;) W tej ciąży trochę ze mną przeżyła, także może być również emocjonalną osóbką. Teraz organizujemy dom, a więc zmieniamy, przeorganizowujemy właściwie wszystkie pokoje. Także możecie sobie wyobrazić, co to oznacza i jak to wygląda...
Ale nie ma co się smucić, czy zadręczać. Wszystko będzie dobrze.

Ktoś tu ostatnio pytał o nową wełenkę??:-) Oczywiście pokażę, pokażę, muszę tylko zrobić ładną fotkę:)Dziś napiszę tylko, że jest tego kilka motków w ładnych pastelowych kolorkach.

A oto i kolejna serweta - jest duuuuża i piękna. Wykończona 'ananasami', co nadaje jej pewnej elegancji:)Mnie ona bardzo się podoba. Z identycznego wzoru korzystała też moja ciocia, jednak ona szydełkowała białym kordonkiem. Moja jest w kolorze beżowym, czyli takim jaki lubię najbardziej dla tego typu serwet. Białe też oczywiście są ładne, ale te ciemniejsze wydają się, jakby miały więcej lat i jakby skrywały pewną historię :-)

Tak prezentuje się na stoliku:



Zbliżenie i tzw. ananas:

 
No i jeszcze jedno zdjęcie z wazonikiem. Powiem Wam, że tego typu serweta powstaje baaardzo długo, ponieważ jej wykonanie wymaga wiele cierpliwości, zaangażowania i przede wszystkim chęci do całkowitej realizacji projektu;) Dlatego też wykonała ją moja mama, która lubi takie wyzwania:)
 

 
Pozdrawiam wszystkich, całuję bliskie mi osoby, które też tutaj zaglądają, no i cóż.... do następnego wpisu:*
 

poniedziałek, 24 czerwca 2013

Serwety, mnóstwo serwet...

Witajcie,
ależ mnie tutaj dawno z Wami nie było. Nie marnowałam jednak czasu i nie próżnowałam;)
Oto efekty - prezentuję pierwszą z dużych serwet (ta w stylu rustykalnym):



 
Postarałam się tym razem już zrobić ładne fotki;) Wreszcie miałam czym:-)
I jak Wam się podoba?
 
Ps upały, upały i jeszcze raz upały, ja wysiadam....
Dajecie sobie jakoś z nimi radę?? Najlepsze jest to, że jakbyśmy się cofnęli ciut i poczytali, co ja tutaj wypisywałam zaledwie kilka miesięcy temu - "ZIMA,,,och! brrrr, straszne mrozy - już nie wytrzymuję.." Okazuje się, że cały czas 'psioczę' na pogodę i żadna nie jest dobra;) Ale ja przecież kocham lato i słońce!! Lubię zimę!! Tylko chyba zbyt upalnie, albo zbyt zimno powoduje u mnie takie reakcje. We wszystkim najlepszy jest umiar. Także jeśli o mnie chodzi 26 stopni, wystarczy:)Ponad 30, to już szaleństwo.
Najśmieszniejsze jest to, że kupiłam śliczną wełenkę ahhhhhhh wkrótce pochwalę się zestawieniem kolorków, ale jest to wełna kocykowa, a więc ciepła. Robiąc na szydełku kocyki w 30 stopniowym upale - to raczej niedorzeczne:) Dlatego ta śliczna włóczka musi jednak poczekać:-)
Buziaki dla czytaczy Krainy:***